Go down
Ricky Roseberry
Ricky Roseberry
Pseudonim : Sofia
Wiek postaci : 25
Zawód : Grafik komputerowy
Moc : Tarcza mentalna - fizyczna
Wzrost i waga : 157 / 54

Rejestracja : 27/01/2023
Punkty : 14
Liczba postów : 43

Informator
Grupa krwi: A-
Procent mocy:
Salon z aneksem kuchennym K3GW5YW37/100Salon z aneksem kuchennym UdWvTHi  (37/100)
https://the-gifted-pbf.forumpl.net/t712-ricky-roseberryhttps://the-gifted-pbf.forumpl.net/t723-ricky-roseberry#1403https://the-gifted-pbf.forumpl.net/t721-ricky-roseberryhttps://the-gifted-pbf.forumpl.net/t722-ricky-roseberry

Salon z aneksem kuchennym Empty Salon z aneksem kuchennym

Czw Lut 02, 2023 7:26 pm
Salon z aneksem kuchennym Jak-urzadzic-salon-z-aneksem-kuchennym-machinasnu


Wchodząc do mieszkania dziewczyn, które kupili im rodzice, wchodzi się do małego korytarzyka, skąd od razu widać salon z aneksem kuchennym. Niby niewielkie, ale ładnie umeblowane. W centralnym miejscu pomieszczenia widać spory stół z krzesłami, a tuż za nim narożnik w odcieniach szarości. Który przepięknie kontrastuje z białymi lakierowanymi szafkami kuchennymi. Na ścianie wisi duży telewizor, a biały fotel z kolorowe kwiaty dodaje temu miejscu uroku, a duże okno sprawia, że do pomieszczenia wpada zdecydowanie za dużo światła. Niby niewielkie pomieszczenie, a dziewczyny najchętniej to właśnie tutaj przesiadują.
Ricky Roseberry
Ricky Roseberry
Pseudonim : Sofia
Wiek postaci : 25
Zawód : Grafik komputerowy
Moc : Tarcza mentalna - fizyczna
Wzrost i waga : 157 / 54

Rejestracja : 27/01/2023
Punkty : 14
Liczba postów : 43

Informator
Grupa krwi: A-
Procent mocy:
Salon z aneksem kuchennym K3GW5YW37/100Salon z aneksem kuchennym UdWvTHi  (37/100)
https://the-gifted-pbf.forumpl.net/t712-ricky-roseberryhttps://the-gifted-pbf.forumpl.net/t723-ricky-roseberry#1403https://the-gifted-pbf.forumpl.net/t721-ricky-roseberryhttps://the-gifted-pbf.forumpl.net/t722-ricky-roseberry

Salon z aneksem kuchennym Empty Re: Salon z aneksem kuchennym

Czw Lut 02, 2023 8:47 pm
15 grudnia

Ricky nie miała w planach informować kogokolwiek, że wraca. Powiedziała rodzicom i swoim przyjaciołom z Australii, a oni wsparli ją w tej decyzji. Przecież już nie jednokrotnie wyjeżdżała i przyjeżdżała do "domu", jednak to właśnie tutaj czuła się zdecydowanie lepiej. Niby tam miała spokój, nie musiała się zbytnio martwić całym tym zamieszaniem, ale świadomość, że ma tu przyjaciół i siostrę, nie dawały jej spokoju. To właśnie dlatego spakowała się i przybyła z powrotem. Może jak już się rozpakuje i zrobi wstępne zakupy, to odezwie się do Rocky, by wpadła do mieszkania. Przecież to jest ich wspólne miejsce, a na sto procent ucieszy się z widoku siostrzyczki.
Weszła do salonu, zdejmując buty i odłożyła torby, których miała trzy. Rozejrzała się i zauważyła kilka nieprawidłowości. Kurzu nie było, poczta odebrana, zakupy zrobione.

Chyba jednak Ro tutaj zaglądała, oby nie za szybko się tu pojawiła.

Ricky podeszła do lodówki i kapustę, pomidora, ogórka i kilka jajek. Wstawiła na kuchenkę wodę, by zagotować jajka na twardo, i dopiero teraz zaczęła się rozpakowywać. Przez całą tą podróż zgłodniała, a i przebrać by się warto. Zdjęła resztę ubrań w salonie i nago poszła do pokoju, by wziąć sobie świeżą bieliznę, czarne legginsy i koszulkę z ćwiekami, którą dostała od Sami. Nie, żeby zrobiła to z tęsknoty, za nią, ale po prostu ta bluzka była na wierzchu. Zabrała wszystko i poszła wziąć ciepły prysznic.
Gdy wyszła już odświeżona, akurat ugotowały jej się jajka, więc zrobiła sobie kawałek sałatki z tego, co miała i usiadła na kanapie, włączając telewizor na jakimkolwiek kanale.
Skończyła jeść i podeszła do lady gdzie leżały listy. Widocznie Rocky zajmowała się tylko rachunkami, a resztę zostawiała. Może to i lepiej. Przynajmniej Ricky wiedziała, że może zaufać swojej siostrze, i że nie czyta listów, które nie są do niej.
Zerknęła na kawałek kartki gdzie poznała pismo Samanthy i zaniemówiła. Nie widziała co powiedzieć, a w jej oczach pojawiły się łzy. Jak to wyjechała z Seattle. Jak to zapewniała bezpieczenstwo. Czy ta kobieta nie może w końcu być szczera? Czy nie może dzielić się tym co się dzieje? Chyba jednak ona straciła zaufanie do Ricky. I to było bolesne. Ricky usłyszała otwierane drzwi z klucza i spojrzałam w tamtą stronę że łzami w oczach. Zauważyła dziewczynę prawie identyczna jak ona i nie wiedziała Czy się cieszyć czy smucić.

A prosiłam, by nie pojawiła się tu za wcześnie
Rocky Roseberry
Rocky Roseberry
Pseudonim : Sienna
Wiek postaci : 24
Zawód : Sanitariusz
Moc : Hemokinezy
Rejestracja : 21/09/2022
Punkty : 14
Liczba postów : 18

Informator
Grupa krwi: A-
Procent mocy:
Salon z aneksem kuchennym K3GW5YW90/100Salon z aneksem kuchennym UdWvTHi  (90/100)
https://the-gifted-pbf.forumpl.net/t165-rocky-sienna-roseberryhttps://the-gifted-pbf.forumpl.net/t740-rocky-s-roseberry#1488https://the-gifted-pbf.forumpl.net/t741-rocky-s-roseberry#1489

Salon z aneksem kuchennym Empty Re: Salon z aneksem kuchennym

Pią Lut 03, 2023 6:54 pm
// 15 grudnia

Oj... Ile razy Rocky o coś prosiła. Gdyby to tak się działo, że o coś w myślach poprosimy i już to mieliśmy. Jednak zwykle dzieje się odwrotnie. Przydarzają nam się rzeczy, których nie chcemy bądź mamy nadzieje, że długo nie staną na naszej drodze. I tym razem jej kochana siostra miała pecha. Chciałaby jej powrót do Stanów był tajemnicą, żeby szybko się nie wydał. A stało się zupełnie inaczej. Nie zdziwiłaby się Rocky, gdyby wszyscy się dowiedzieli od razu, że szanowna panna Roseberry wróciła. Oczywiście ta gorsza.... Bo zawsze druga za siostrą.
Rocky często zaglądała do mieszkania siostry starała się to robić co trzy dni. Ktoś musiał tutaj sprzątać oraz podlewać kwiaty. Mogła oczywiście przenieś wszystkie do domu rodzinnego, w którym mieszkała. Jednak część z nich nie lubi zmian miejsca. Obawiała się, że jeśli to zrobi to może im to zaszkodzić. Dlatego zdecydowała się na podlewanie ich i doglądanie mieszkania. Lodówki nie uzupełniała, bo tutaj nie mieszkała... Jedynie kupowała to, co wyrzucała, bo cóż chciałaby wszystko było takie, jakie zostawiły tego kwietnia. Nie chciałaby cokolwiek się zmieniało nawet zawartość lodówki. Może to wszystko przez jej profesjonalizm lub natręctwa idealnego otoczenia.
Wchodząc do mieszkania od razu zauważyła, że nie jest w nim sama. Początkowo myślała, że to ta cała Samatha Bartkowska. Bo przecież siostra jej dała klucze. Jednak gdy jej brązowe oczy spotkały równie brązowe oczy jej siostry. Z tą różnicą, że tamete były zapłakane. Jej spojrzenie powędrowało na kartkę, którą trzymała.
- Jeśli płaczesz przez list od niej to ci przyłożę.
Powiedziała zamiast powitania... Nie była typem człowieka, który płacze z powodu miłości. Poza tym miała swój roller coaster z Sebastianem. Jednak tym razem nie przywiązywała się do niego ani do nikogo. Bractwo się rozpadło i urwał się kontakt ze wszystkimi z niego. Siostra potrzebowała czasu z dala od wszystkich i wszystkiego związanego z tym burdelem w Stanach i wyjechała do Australii.
- Mam nadzieje, że chociaż przywiozłaś mi Tim Tamów, bo tutaj nie ma takich idealnych do mleka.
Dodała po chwili by w razie czego zmienić temat i nie gadać ,,o niej". Cóż to, że one dwie były daleko od siebie było dobre w tym całym wyjeździe do Australii. Bo tam jej siostra mogła się z dystansować od tej kobiety,
Ricky Roseberry
Ricky Roseberry
Pseudonim : Sofia
Wiek postaci : 25
Zawód : Grafik komputerowy
Moc : Tarcza mentalna - fizyczna
Wzrost i waga : 157 / 54

Rejestracja : 27/01/2023
Punkty : 14
Liczba postów : 43

Informator
Grupa krwi: A-
Procent mocy:
Salon z aneksem kuchennym K3GW5YW37/100Salon z aneksem kuchennym UdWvTHi  (37/100)
https://the-gifted-pbf.forumpl.net/t712-ricky-roseberryhttps://the-gifted-pbf.forumpl.net/t723-ricky-roseberry#1403https://the-gifted-pbf.forumpl.net/t721-ricky-roseberryhttps://the-gifted-pbf.forumpl.net/t722-ricky-roseberry

Salon z aneksem kuchennym Empty Re: Salon z aneksem kuchennym

Pią Lut 03, 2023 7:29 pm
Nie zmienne otoczenie. No cóż, to akurat dziewczyny różniło, Ricky lubiła zmiany, wręcz je kochała, a Rocks odwrotnie. Tak jak było, tak ma być. PRzecież zmiany są normalne. To nieskończone koło, jakby nie patrzeć. Życie zawsze się zmienia, a obawa przed zmianami jest irracjonalna. Z resztąRicky doskonale coś na ten temat wiedziała. Wyjazd do Australii zmiana otoczenia, ludzi. Jedyne co miała takie samo to praca. Zlecenia na grafiki nigdy się nie kończyły. Zresztą jeszcze jadąc tu do mieszkania rozmawiała z klientem apropo szczegółów do zamówienia loga dla jego firmy.
Spojrzała na kartkę po raz kolejny i na drzwi, w których pojawiła się siostra, a słysząc jej słowa ,szybko sięgnęła po ręcznik papierowy i wytarła łzy. Chowając kartkę, za pasek od legginsów. Odwróciła się do Ro przodem i zrobiła kilka kroków w jej stronę.
- Nie ważne. To... Wiadomość do mnie od znajomego. - skłamała i przytuliła siostrę, trochę próbując ją zmylić. - a Ty co tu robisz, znaczy dzięki za opiekę nad mieszkaniem, ale chyba ci tu nie po drodze - dodała podchodząc do jednej z toreb i wyciągając dość duży kartonik z dużym logiem TImTam. Podała go siostrze z uśmiechem.
-Przecież nie zapomniałabym o swojej żarłocznej siostrzyczce. Tu są cztery opakowania, ale zanim wyjechałam, zamówiłam, z dostawą do mieszkania jeszcze trzy takie, bo były w zwariowanej promocji i grzech nie skorzystać - zaśmiała się i poprawiła włosy, próbując zapomnieć o tym, co było na karteczce, albo chociaż udawać, że zapomniała. - A sobie zamówiłam bundaberg ginger beer, ale zapewne też się załapiesz - złapała plecak z laptopem i usiadła ociężale na narożniku, włączając urządzenie. Musiała wysłać szkic logo i skontaktować się meilowo ze zleceniodawcą. Poklepała miejsce obok siebie i zerknęła na siostrę.
- Opowiadaj co i jak tutaj. Bo w telewizji i w necie można znaleźć wiele, ale na pewno nie wszystko. Dobrze się czujesz, nic ci nie jest, jak ci z bractwa, masz jakiś kontakt? Opowiadaj - zasypała ją pytaniami, szukając na laptopie odpowiedniego folderu i pisząc oficjalną wiadomość do Pana Patricka, który płacił nie małe pieniądze, za stały kontakt i oddanie projektu o wiele wcześniej niż jest to przewidziane w umowie. Dlatego właśnie Ricks starała się jak mogła, żeby oddać to szybko, a podróż trochę to i tak już przedłużyła.
Już miała wysłać wiadomość, gdy spojrzała na drzwi, które się otworzyły.
Otworzyła i oczy i usta z niedowierzania. Czy dzisiaj wszyscy, których nie chciała spotkać muszą się pojawiać???
Samantha Bartowski
Samantha Bartowski
Pseudonim : Sam
Wiek postaci : 29
Zawód : -
Moc : Alkokineza
Wzrost i waga : 170/47

Rejestracja : 20/01/2023
Punkty : 19
Liczba postów : 65

Informator
Grupa krwi: AB-
Procent mocy:
Salon z aneksem kuchennym K3GW5YW11/100Salon z aneksem kuchennym UdWvTHi  (11/100)
https://the-gifted-pbf.forumpl.net/t692-samantha-yasmine-bartowskihttps://the-gifted-pbf.forumpl.net/t710-samantha-bartowski#1319https://the-gifted-pbf.forumpl.net/t709-samantha-bartowski#1318

Salon z aneksem kuchennym Empty Re: Salon z aneksem kuchennym

Pią Lut 03, 2023 8:52 pm
//15 grudnia


Minęły długie miesiące, odkąd ostatni raz byłam w Seattle. Życie w podróży i doświadczenia z tych ciągnących się tygodni jednak z całą pewnością wpłynęły na to, kim byłam - nie, żebym nagle stała się lepszym człowiekiem, ale z całą pewnością - mogłam stwierdzić, że zmieniłam swoje nastawienie.
Byłam cieniem tego, kim byłam jeszcze dwa lata temu. Wychudzona, z widocznymi bliznami i niemal łysą głową. Nie byłam schludnie ubrana i z całą pewnością ciągnęła się za mną nieprzyjemna woń, ale to byłam gotowa zmienić. Wciąż nie byłam w stanie pozostać czysta, ale chociaż moja własna moc nie dawała mi już tak po dupie.
Tylko czemu nogi poniosły mnie prosto w te progi, zamiast w zdecydowanie bezpieczniejsze dla moich bliskich stare lokum Fowlera?
Nie wiem, czy przemawiała za tym tęsknota czy wciąż zaślepiony prochami mózg. Musiałam sprawdzić... Czy była bezpieczna.
Nie wiem czego się spodziewałam. Z całą pewnością nie rzucenia na szyję w radosnym uścisku. Chyba bardziej chciałam sprawdzić, czy nic się nie zmieniło w tych czterech ścianach, czy byłe lokatorki wciąż się tu znajdują. Jakie więc było moje zdziwienie, gdy po krótkim skrzypnięciu drzwi nie tylko nie zobaczyłam pustego mieszkania, ale dwojącą mi się w oczach dziewczynę?
- Ricks, Rocky... - Niemal wyszeptałam, w cichym doznaniu spokoju. Były tu, całe i zdrowe. A przynajmniej chciałam wierzyć, że to nie są moje dziwne majaki. Zniszczony plecak zsunął się z mojego ramienia, gdy przekroczyłam próg cicho zamykając za sobą drzwi. Nie chciałam, by ktokolwiek wiedział że tu byłam. Nie chciałam, by cokolwiek złego im się stało.
Byłam przemoczona a drobne krople zaczęły spływać na drewnianą podłogę pode mną. A ja stałam, jak wryta, nie wierząc w to co widzę. Chciałam je obie uściskać, chciałam poczuć ciepło ciała mojej kruszynki, chciałam sobie wmawiać, że będzie dobrze - ale przecież wiedziałam, że na za dużo liczę. Tylko w niemym geście rozłożyłam lekko ramiona - czy raczej jedną rękę - jakby licząc że chociaż ta moja mała zdoła mi czytać w myślach i rzuci się w moje objęcia. Zdawałam sobie sprawę, że siostra mojej bliźniaczki wciąż musi pałać do mnie nienawiścią i całkowicie to rozumiałam. W końcu stałam się prawdziwym potworem. Ale oh, jak bardzo teraz potrzebowałam przebaczenia - ze strony ich obu...
Rocky Roseberry
Rocky Roseberry
Pseudonim : Sienna
Wiek postaci : 24
Zawód : Sanitariusz
Moc : Hemokinezy
Rejestracja : 21/09/2022
Punkty : 14
Liczba postów : 18

Informator
Grupa krwi: A-
Procent mocy:
Salon z aneksem kuchennym K3GW5YW90/100Salon z aneksem kuchennym UdWvTHi  (90/100)
https://the-gifted-pbf.forumpl.net/t165-rocky-sienna-roseberryhttps://the-gifted-pbf.forumpl.net/t740-rocky-s-roseberry#1488https://the-gifted-pbf.forumpl.net/t741-rocky-s-roseberry#1489

Salon z aneksem kuchennym Empty Re: Salon z aneksem kuchennym

Sob Lut 04, 2023 6:38 pm
Znajomego? Miała ochotę powiedzieć. Jednak wolała też to przemilczeć. Obie wiedziały od kogo był list, Przez kogo częściej młodsza Rosberry płacze. Rocky miała ochotę powiedzieć, że nie jest warta jej łez. Jednak i to też również zdecydowała się przemilczeć. Wiedziała bowiem jak to by wszystko się skończyło. Dlatego też wolała zmienić temat na Timtam wzięła od siostry kartonik.
- Jak ostatnim razem sprawdzałam to mieszkanie należało również do mnie... Więc opieka nad nim należy też do mnie. Innym wypadku musiałabyś się fatygować do Olimpii do domku na drzewie lub rodziców domu.
Powiedziała do siostry, bo cóż taka była prawda. Obie były właścicielkami domów, a jak cała rodzina uciekła do Australii ktoś musiał zadbać o to, by mieli do czego wracać. Poza tym jakoś nie mogła tego porzuć.
- Żarłocznej? Chyba żartujesz najlepsze są do mleka nie to, co ich te orelro czy jak im tam.
Nie skomentowała tego, że Ricki sobie zamówiła piwo, bo i po co to było jej życie. Później pewnie i tak pójdzie pobiegać by zapobiec brzuszkowi piwnemu.
- Nie bractwa...
Zdążyła powiedzieć tylko tyle, gdy do mieszkania weszła Samantha. Gdyby pojawiła się kilka minut wcześniej powiedziałaby o wilku mowa. Jednak jedynie posłała kobiecie znaczące spojrzenie. To prawda wyglądała lepiej niż ją ostatnim razem widziała w tym magazynie. Jednak lepiej... to dużo powiedzenia, bo nadal była chujowym stanie.
- Wstawię wodę na kawę.
Rzuciła w sumie też na przywitanie, bo cóż... Najchętniej pokazałaby jej z powrotem drzwi. Ale skoro już weszła.... To trzeba zachować się jak na Australijczyka przystało i postawić chociaż kawę.
Ricky Roseberry
Ricky Roseberry
Pseudonim : Sofia
Wiek postaci : 25
Zawód : Grafik komputerowy
Moc : Tarcza mentalna - fizyczna
Wzrost i waga : 157 / 54

Rejestracja : 27/01/2023
Punkty : 14
Liczba postów : 43

Informator
Grupa krwi: A-
Procent mocy:
Salon z aneksem kuchennym K3GW5YW37/100Salon z aneksem kuchennym UdWvTHi  (37/100)
https://the-gifted-pbf.forumpl.net/t712-ricky-roseberryhttps://the-gifted-pbf.forumpl.net/t723-ricky-roseberry#1403https://the-gifted-pbf.forumpl.net/t721-ricky-roseberryhttps://the-gifted-pbf.forumpl.net/t722-ricky-roseberry

Salon z aneksem kuchennym Empty Re: Salon z aneksem kuchennym

Nie Lut 05, 2023 2:33 am
No tak umowa na mieszkanie obejmowała obie siostry, ale co innego umowa, a co innego przesiadywanie w mieszkaniu. Rocky częściej była w rodzinnym domu niż tu, a Ricks to właśnie tu podobało się bardziej. Może to zasługa wspomnień a może po prostu tego, że tu spędziła swoje, można nazwać życie, bo w domu z rodzicami to zazwyczaj ona była czarną owcą, a tu rozwinęła skrzydła i w końcu robiła, co chciała, a i tak wyszło bardzo dobrze. Siedząc na kanapie, nie podejrzewała, że spotka dwie najważniejsze osoby w swoim życiu i to dzisiaj, gdy dopiero co przyleciała. Wysłała meila i odłożyła laptopa, idąc w stronę Samanthy.
Miała w oczach łzy, z tęsknoty albo zamartwiania się. To nie było normalne, jej stan nie był normalny, a do tego ten liścik. Podeszła do niej i pierwsze co zrobiła, to rozpłakała się, ze szczęścia, że ją widzi. Przytuliła się najmocniej, jak mogła, pamiętając to, w jakim była stanie przed wyjazdem. Może to było dawno, ale jednak mogła jeszcze odczuwać ból. Po chwili odsunęła się i bez ostrzeżenia uderzyła Samanthę w twarz. Ocierając swoją buzię od łez.
- Nigdy więcej tak nie rób. Nie jestem, tu po to byś mnie chroniła i żebyś zapewniała bezpieczeństwo. Jestem tu dlatego, że cię kocham i mamy być wsparciem dla siebie nawzajem. Jak chcesz się poznać, jeśli nie pozwalasz mi wejść do tej głowy- powiedziała, wskazując palcem na sam, a Rocky tylko kiwnęła głową, wiedziała, że siostra chce się ulotnić i w duchu jej za to dziękowała.
- Chodź. Weź prysznic, uszykuje ci ciuchy, a później wyjaśnisz nam, o co ci chodziło z tym - wskazała na zwitek papieru, który wyciągnęła. Wpuściła Samanthę do toalety, a sama szybko podeszła do Rocky i wręczyła jej kartkę. Po czym sama powędrowała do pokoju uszykować jej ubranie. Miała tutaj jej rzeczy. Widziała je, gdy się przebierała. Wzięła ciemne spodnie i szarą koszulkę do tego kawałek bluzy i czystą bieliznę, a na łóżku położyła dwa stroje jednorożców, na których widok delikatnie uśmiechnęła się. Wyszła z pokoju, zabierając przygotowane ubrania i zerknęła na siostrę, która zalewała akurat kawę. Ricks powędrowała do łazienki i weszła bez pukania. Położyła na pralce ciuchy i się uśmiechnęła. W końcu będzie mogła z nimi porozmawiać. Na spokojnie i bez żadnych tajemnic. No prawie żadnych. Podeszła powoli do Sam i wspięła się na palce, by złożyć na jej ustach krótki pocałunek
- czekam w salonie - dodała i odwróciła się, wychodząc do siostry.


Ostatnio zmieniony przez Ricky Roseberry dnia Nie Lut 05, 2023 12:30 pm, w całości zmieniany 1 raz
Samantha Bartowski
Samantha Bartowski
Pseudonim : Sam
Wiek postaci : 29
Zawód : -
Moc : Alkokineza
Wzrost i waga : 170/47

Rejestracja : 20/01/2023
Punkty : 19
Liczba postów : 65

Informator
Grupa krwi: AB-
Procent mocy:
Salon z aneksem kuchennym K3GW5YW11/100Salon z aneksem kuchennym UdWvTHi  (11/100)
https://the-gifted-pbf.forumpl.net/t692-samantha-yasmine-bartowskihttps://the-gifted-pbf.forumpl.net/t710-samantha-bartowski#1319https://the-gifted-pbf.forumpl.net/t709-samantha-bartowski#1318

Salon z aneksem kuchennym Empty Re: Salon z aneksem kuchennym

Nie Lut 05, 2023 3:15 am
Czy wyglądałam lepiej? Poniekąd, w pewnych aspektach, pewnie tak. Przede wszystkim nie zataczałam się od ściany do ściany a mój wzrok nie był mętny od wzrastających promili w mojej krwi. Wiele z moich starych ran zdążyło się już zagoić a na ich miejscach pozostały tylko brzydkie blizny. Wciąż jednak nie mogłam przybrać na wadze a brak słońca z całą pewnością odbijał się na mojej cerze w tej niezdrowej bladości.
- Dziękuję. - Powiedziałam nieco głośniej, kierując swój wzrok w kierunku bliźniaczki mojej wybranki. Nie mogłam jej winić za to, że zapewne nie chciała ze mną rozmawiać. Tak bardzo namieszałam w życiu tych dwóch, że miała do tego pełne prawo. W środku chciałam jednak wierzyć, że kiedyś zdołam to wszystko wyjaśnić i będziemy mogły się chociaż tolerować. Chyba sama już wychodziłam z założenia, że nie zasługuję na nic więcej.
Ale to wszystko było teraz nie ważne. Widziałam ten miks emocji malujący się na twarzy mojej kruszynki gdy tak szła w moją stronę a z mojego serca spadł kamień gdy poczułam jej drobne ciałko przytulające się do mojej osoby. Miałam ochotę rozpłynąć się w tej krótkiej chwili, w której mogłam poczuć jej ciepło i słodki zapach szamponu do włosów. Do tego... Ta koszulka. To nie mógł być przypadek. Myślała o mnie. Nie mogło być inaczej.
- Tak za Tobą tęskniłam... - Niemal wyszeptałam, samej powstrzymując się od płaczu. Ten mój mały kawałek nieba jednak szybko się rozpłynął, gdy poczułam uderzenie na swojej twarzy.
Ała.
Moja głowa mimowolnie przekrzywiła się na prawą stronę, a moja lewa dłoń przykryła rozgrzany policzek. Cóż mogłam powiedzieć? W pełni mi się to należało.
- To... To bardziej skomplikowane... - Wyrzuciłam z siebie cicho, chyba próbując się bronić. Żadna z nich nie znała Dominique, nie wiedziały do czego jest zdolna. Jak dużo wiedziała. Teraz, po tych kilku miesiącach byłam gotowa wszystko wyśpiewać bliźniaczkom, już tu, teraz, na wejściu. Byłam przygotowana na to, żeby wyrzucić wszystko co tłumiło mi umysł i zmyć się, nim te zdecydowałyby się zabić tego karalucha, którym się stałam. Nie miałam jednak danej na to szansy, bo brunetka poszła... W nieco innym kierunku.
Wiedziałam, ze nie ma sensu się kłócić z jej decyzją. Kiwnęłam głową w milczeniu, po czym dałam się poprowadzić do łazienki. Ciepło tego pomieszczenia i wciąż lekko wilgotne lustra wskazywały na to, że ona sama też musiała całkiem niedawno korzystać z prysznica. Wzięłam głębszy wdech, gdy zostałam sama, rozglądając się po wnętrzu. Nic się nie zmieniło przez te kilka miesięcy, nawet butelki z żelem pod prysznic wciąż stały w tych samych miejscach.
Kiedy w sumie ostatni raz mogłam wziąć ciepłą kąpiel? Chyba sama już nie pamiętałam. Nie wiedzieć czemu, sama wizja tej czynności wydawała się być teraz taka nierealna. Złapałam za klamkę od kabiny, gdy w oczy rzuciło mi się moje własne odbicie. Tylko... Ja się już nie poznawałam. Moje wargi zacisnęły się w cienką linię w tej plątaninie myśli. Z całą pewnością lekko się zawiesiłam, bo nawet nie wiem kiedy Roseberry ponownie zjawiła się w łazience.
Potrząsnęłam swoją głową, dość nieśmiało na nią spoglądając.
- Ricks... Ja... Dziękuję. Za wszystko. - Powiedziałam lekko ochrypłym głosem. Z całą pewnością dało się zauważyć, jak nerw na mojej szyi się napina. - Ogarnę się i wszystko Ci wyjaśnię. Obiecuję. Ale... Nie chcę, żebyś mnie teraz taką oglądała... - Dodałam po chwili, odwracając od niej wzrok i licząc, że zostawi mnie samą z tymi wątpliwościami. Skłamałabym mówiąc, że sama sobie poradzę - w końcu nie byłam obecnie w pełnej sprawności. Wstyd jednak był znacznie silniejszy, od innych potrzeb...
Gdy tylko dziewczyna wyszła, dość niechętnie zaczęłam przygotowania do kąpieli.
Rocky Roseberry
Rocky Roseberry
Pseudonim : Sienna
Wiek postaci : 24
Zawód : Sanitariusz
Moc : Hemokinezy
Rejestracja : 21/09/2022
Punkty : 14
Liczba postów : 18

Informator
Grupa krwi: A-
Procent mocy:
Salon z aneksem kuchennym K3GW5YW90/100Salon z aneksem kuchennym UdWvTHi  (90/100)
https://the-gifted-pbf.forumpl.net/t165-rocky-sienna-roseberryhttps://the-gifted-pbf.forumpl.net/t740-rocky-s-roseberry#1488https://the-gifted-pbf.forumpl.net/t741-rocky-s-roseberry#1489

Salon z aneksem kuchennym Empty Re: Salon z aneksem kuchennym

Nie Lut 05, 2023 6:40 pm
Pewnie nikt ze mną się nie zgodzi, że 15 grudnia Rocky powinna otrzymać medal za panowanie nad sobą. Nie dość, że nie wyrzuciła Sam z domu to jeszcze poszła zrobić kawy. Na szczęście nie miała przy sobie żadnych roślin trujących, by czego nie dosypać do jednej z nich. Chociaż słysząc te absurdy z ust siostry to musiała wziąć kilka głęboki wdechów i to bardzo dużych. Nawet święty by nie wytrzymał przy tych dwóch. Kiedy jeszcze Ricky podała jej kartkę papieru tego, który wcale nie był od Sam, a widać było na nim pismo kobiety. Wiedziała już wtedy, że kłamała, a teraz jak gdyby nic jej podaje list od Sam.
- Proszę weź go nie chce nawet go czytać.
Powiedziała do siostry, chociaż kilka słów rzuciło się w jej oczy, a część z nich znajdowała się pytaniach siostry. Jednak lepiej będzie jak nie zagłębi się bardziej w ten list. Nie tylko dlatego, że nie przepada za Samanthą, ale również, że to ich sprawy, a ona woli się nie mieszać. Po co jej dodatkowe punkty na liście przeciwko Bartkowskiej.
Postawiła kubki na stole dla dwóch gołąbeczków, a swój chwyciła dłonie. Siadając na fotelu po turecku.
- Bractwo się rozwiązało a lokalizacje przejęło inna organizacja co ma na celu pokazywanie mutantów jako bohaterów, czy coś w tym stylu.
Powiedziała do siostry wracając do starego tematu, który im przeszkodziła osoba w łazience.
Ricky Roseberry
Ricky Roseberry
Pseudonim : Sofia
Wiek postaci : 25
Zawód : Grafik komputerowy
Moc : Tarcza mentalna - fizyczna
Wzrost i waga : 157 / 54

Rejestracja : 27/01/2023
Punkty : 14
Liczba postów : 43

Informator
Grupa krwi: A-
Procent mocy:
Salon z aneksem kuchennym K3GW5YW37/100Salon z aneksem kuchennym UdWvTHi  (37/100)
https://the-gifted-pbf.forumpl.net/t712-ricky-roseberryhttps://the-gifted-pbf.forumpl.net/t723-ricky-roseberry#1403https://the-gifted-pbf.forumpl.net/t721-ricky-roseberryhttps://the-gifted-pbf.forumpl.net/t722-ricky-roseberry

Salon z aneksem kuchennym Empty Re: Salon z aneksem kuchennym

Sob Lut 11, 2023 2:01 am
Nie wiedziała co na ten temat myśleć. Wiedziała jednak ze teraz potrzebowały czasu wszystkie trzy potrzebowały czasu. Ricky doskonale zdawała sobie sprawę że Rocky nie jest za tym by ta wracałam do Sam nadal z resztą pamięta w jakiej rozsypce wtedy była, ale z własnej winy nie przez Samanthe. Wiedziała jednak ze nie powinna narzucać im relacji. Nie będą chciały ze sobą rozmawiać no cóż trudno. Nie będzie ich zmuszać. Po tym jak wyszła z łazienki z delikatnym grymasem na twarzy usiadła przy siostrze biorąc kubek herbaty która pachniała obłędnie. Rocky zawsze umiała zrobić przepyszna herbatę z resztą nie tylko. Popatrzyła się na brunetkę by po chwili wziąć głęboki oddech i wrócić myślami do rzeczywistości.
- Ah tak. Bohaterowie... - powtor,yla z lekkim niedowierzaniem po czym przewróciła oczami. Nie rozumiała czemu ludzie kategoryzują osoby z genem X. Jasne są w śród nich osoby niebezpieczne dla środowiska, ale do jasnej cholery ludzie też się zabijają, okradają i prowadzą między sobą wojny, a mutant? No właśnie nie był wyjątkiem. Byli niektórzy tacy jak Rocky, którzy byli święci i chcieli ratować życia, byli też tacy jak Levis, ona czy nawet sam Aaron wcześniej przed DOGS którzy nie chcieli niczego oprócz spokojnego życia. I byli też tacy którzy chcieli zabijać innych swoimi zdolnościami. Jedyne co mogło ruszyć "normalnych" to to że jest to coś nowego, coś nie zrozumiałego i niebezpiecznego w ich mniemaniu. Jednak by chwytać geny X sami wykorzystują do tego innych mutantów, więc po co ta wojna? Po co to wszystko? Tego właśnie nie rozumiała.
- Ro.. ja... wiem że to nie najlepszy czas, ale... wiesz ze wtedy wyjechałyśmy z mojej decyzji? Wiesz ze to nie była wina Sam? Ja.... kochałam ją zawsze i będę kochać. Wiem że jej nieznosisz, ale chciałabym prosić cię byś zachowywała się wobec niej przyjaźnie. Chociaż dzisiaj. Taki prezent dla mnie. Z okazji powrotu. Dobrze? - zapytała ciszej i z delikatnym uśmiechem.
Rocky Roseberry
Rocky Roseberry
Pseudonim : Sienna
Wiek postaci : 24
Zawód : Sanitariusz
Moc : Hemokinezy
Rejestracja : 21/09/2022
Punkty : 14
Liczba postów : 18

Informator
Grupa krwi: A-
Procent mocy:
Salon z aneksem kuchennym K3GW5YW90/100Salon z aneksem kuchennym UdWvTHi  (90/100)
https://the-gifted-pbf.forumpl.net/t165-rocky-sienna-roseberryhttps://the-gifted-pbf.forumpl.net/t740-rocky-s-roseberry#1488https://the-gifted-pbf.forumpl.net/t741-rocky-s-roseberry#1489

Salon z aneksem kuchennym Empty Re: Salon z aneksem kuchennym

Pon Lut 13, 2023 7:20 pm
Cóż naród ludzki był taki, że zawsze lubili przypinać innym łątki. Nosisz tatuaże to pewnie jesteś kryminalistą lub też co gorsza wyszedłeś z więzienia. Kiedyś ich kozłem ofiarnym byli czarnoskórzy. Rocky nie zdziwiła się, jakby z czasem pojawiło się określenie, że to właśnie przez Afroamerykanów jest mutacja. Jednak prawda jest taka, że teraz ludzie obdarzeni mocą potocznie i krzywdząco zwani mutantami. Muszą walczyć o swoje prawa oraz pokazywać, że wcale nie są potworami. A ludźmi? Którzy tak bardzo nie różnią się od tych co ich prześladują. Tylko tym, że mają dodatkowe umiejętności. Jednak są ludzie co potrafią grać na instrumentach i ci nie potrafią jakoś tych nie prześladują. Podobnie jest z mocą obdarzonych. Ci też mogą wykorzystywać swoje zdolności dobrym sposób i też zły. Jednak większość po prostu by chciała żyć w spokoju. Rocky znała też takich, którzy najchętniej pozbyli by się swojej mocy. Sama kiedyś była jedną z nich, aż nie zrozumiała, że moc może być dobra.
Miała ochotę wywrócić oczami na słowa Ricki co było zresztą anatomicznie nie możliwe. Jednak jej słowa brzmiały podobnie abstrakcyjnie i idiotycznie.
- Jasne. Rodzice może nie wyjechali z jej powodu, ale ty na pewno... Musiałaś przecież sobie wszystko poukładać. Poza tym ile razy się schodziliście i rozstawaliście... Ile raz przez nią płakałaś? Ile razy wystarczał jeden jej telefon a ty zrywałaś się by jej pomóc? Prezentem dla ciebie mógłby być to, by ta dziewczyna zginęła z twojego życia. Wybacz nie potrafię zachować się do osób jej pokroju przyjaźnie. Poza tym my nigdy nimi nie byłyśmy. Wiesz, że jej brat jest DOGS?
Była ciekawa, czy o tym wiedziała. Bo cóż nie tylko on Alex też dołączył i przez to rozwiązało się Bractwo. Strachu przed kolejnym atakiem. Pierwszy był miedzy innymi przez Aarona i jego równie pijanych kolegów co zaatakowali DOGS.
Ricky Roseberry
Ricky Roseberry
Pseudonim : Sofia
Wiek postaci : 25
Zawód : Grafik komputerowy
Moc : Tarcza mentalna - fizyczna
Wzrost i waga : 157 / 54

Rejestracja : 27/01/2023
Punkty : 14
Liczba postów : 43

Informator
Grupa krwi: A-
Procent mocy:
Salon z aneksem kuchennym K3GW5YW37/100Salon z aneksem kuchennym UdWvTHi  (37/100)
https://the-gifted-pbf.forumpl.net/t712-ricky-roseberryhttps://the-gifted-pbf.forumpl.net/t723-ricky-roseberry#1403https://the-gifted-pbf.forumpl.net/t721-ricky-roseberryhttps://the-gifted-pbf.forumpl.net/t722-ricky-roseberry

Salon z aneksem kuchennym Empty Re: Salon z aneksem kuchennym

Czw Lut 23, 2023 5:35 am
Wiedziała, że prosi o niemożliwe. Miała pełną świadomość, że Rocky obwinia Sam o wszystko, co złe na tym świecie stało się z Ricky. Tylko nie wzięła pod uwagę, że Ricks się liczyła z takimi konsekwencjami jeszcze przed wyjazdem i rozłąką z Samanthą. Jednak w tym momencie nie to zaprzątało jej głowę, a to czy dziewczyny wybacza jej kolejne zniknięcie, poza tym miała nadzieję, że nie zagryza się na wstępie i to na jej oczach. Przejechała ręką po swoich włosach dłonią i wzięła głęboki oddech. Przewracając oczami. Wstała i podeszła do domowej apteczki wyciągając tabletki przeciwbólowe i tak by zasłonić się, przed Rocky wzięła ich od razu cztery, popijając herbata, która wzięła ze sobą. Odłożyła leki i odwróciła się w stronę siostry, opierając się plecami o szafki kuchenne.
- Wyjechałam nie przez nią. Przynajmniej nie teraz. Na te pół roku. Byłam umówiona z rodzicami, że pojadę do psychiatry ich psychiatry. Trzymał mnie tam, dopóki nie ustawił mi dobrych leków. Poza tym ja... - popatrzyła w stronę drzwi od łazienki, które z kuchni były widoczne i ściszyła głos. **- spotykałam się tam z naszymi starymi przyjaciółmi i Sarah. I tak specjalnie powiedziałam jej imię oddzielnie, bo często spotykałyśmy się same.** - dodała, mając nadzieję, że dziewczyna wyłapie aluzje i nie będzie musiała spowiadać się jej o swoich miłosnych podbojach, gdy tuż za drzwiami była Sam. Spojrzała z powrotem na siostrę i się uśmiechnęła delikatnie.
- A co do Aarona wiem, że został złapany i mu namieszali w głowie. Dlatego właśnie wróciłam chce go stamtąd, jakoś wyciągnąć wiesz doskonale, że to mój przyjaciel i jakby nie patrzeć dawny współpracownik. I akurat to nie ma nic wspólnego z nią. Chcesz pomóc okej, ale jeśli nie też się nie obrażę. Masz swoje życie tak samo, jak ja i jako moja siostra i przyjaciółka możesz mnie wspierać albo zapomnieć, że mnie masz. Już nie jesteśmy młodymi i głupimi papużkami i sporo się pozmieniało Ro. - powiedziała poważnie, patrząc na jej reakcje i upijając duży łyk przepysznej herbaty.


Ostatnio zmieniony przez Ricky Roseberry dnia Sro Mar 08, 2023 11:42 pm, w całości zmieniany 1 raz
Rocky Roseberry
Rocky Roseberry
Pseudonim : Sienna
Wiek postaci : 24
Zawód : Sanitariusz
Moc : Hemokinezy
Rejestracja : 21/09/2022
Punkty : 14
Liczba postów : 18

Informator
Grupa krwi: A-
Procent mocy:
Salon z aneksem kuchennym K3GW5YW90/100Salon z aneksem kuchennym UdWvTHi  (90/100)
https://the-gifted-pbf.forumpl.net/t165-rocky-sienna-roseberryhttps://the-gifted-pbf.forumpl.net/t740-rocky-s-roseberry#1488https://the-gifted-pbf.forumpl.net/t741-rocky-s-roseberry#1489

Salon z aneksem kuchennym Empty Re: Salon z aneksem kuchennym

Pon Lut 27, 2023 10:55 am
Nie obwiniała Samathany o wszystko, co złe na tym świecie spotkało jej siostrę. Jednak czy nie miała postawy tego nie robić. Bo cóż obie miały podobne warunki i możliwość, a obecnie są bardziej różne niż dzieciństwie. Ricky nie miała problemów wcześniej z ciapaniem... A Samantha miała. Ricky miała możliwość osiągnąć w życiu sukces, bo skończyła studia oraz wiedziała, co chciała robić... Nie osiągnęła tego, bo poznała Samanthę. Jej siostra nie miała problemów, dopóki nie spotkała na swojej drodze Bartkowskich. Jasne dała się namówić by dołączyły do Bractwa i mogła tam pomagać ludziom. Jednak czemu to się wszystko skończyło przez Bartkowskiego. Rocky zaczynała podejrzewać, że ta dwójka jest niczym laleczka Woodu, bo ściągają ludzi na samo dno. Przecież gdyby nie ,,pijacki" pomysł Aarona do dzisiaj mieliby swój azyl dla mutantów i wielu z nich by żyło. Colleen by żyła.
- Wyjechałaś do terapeuty, bo potrzebowałaś go z twoją lekomanią i nadal ją potrzebujesz. Myślisz, że nie widziałam jak bierzesz leki... Jednak kiedyś nie miałaś z tym problemów, dopóki ona też nie zaczęła cipać. Na serio z rodzicami boimy się, że kiedyś któreś z nas znajdzie cię na podłodze. Jednak możesz rodziców oszukiwać, że wszystko jest normalnie. Nawet Sarah jedna nie jest lepsza od drugiej. Jednak nie mnie za dobrze cię znam wystarczyła, że ta kłębka nieszczęścia przeszła nasz próg.
Nie musiała się tłumaczyć nie Rocky... Jednak kiedy ostatni raz widziała Sarah była ta dzieckiem. Jasne wiedziała, że Ricki była nią zauroczona. Jednak wtedy to nazywała przyjaźń. Teraz przez krótki moment było to coś więcej. Znała swoją od dzisiaj i wiedziała jak ta myśl. Ale niech nie myśli, że kiedyś nie wykorzysta Sarah.
- W TYM MOMENCIE CHYBA ŻARTUJESZ ALBO UDERZYŁAŚ W GŁOWĘ! On jest w DOGS! Rozumiesz DOGS organizacji, która ściga nas i ma swoich dłoniach krew naszych przyjaciół. On ma to, na co sam zapracował. Mógł nie atakować w DOGS. Wtedy wielu naszych prawdziwych przyjaciół by żyli. Przez niego schwytano Colleen, a później DOGS ją zabili na oczach Brada. Nie mam zamiaru mu pomagać ani żadnemu z jego kolegów Ligi Samobójców.
Powiedziała i miała gdzieś to, że jego siostra przebywa za ścianą. Nie zamierzała pomóc Rocky. Ba nawet zaczęła szukać możliwość by jej to przeszkodzi. A Aaron już dawno miał namieszane głowie DOGS za wiele w tej dziedzinie nie zrobiło.
Ricky Roseberry
Ricky Roseberry
Pseudonim : Sofia
Wiek postaci : 25
Zawód : Grafik komputerowy
Moc : Tarcza mentalna - fizyczna
Wzrost i waga : 157 / 54

Rejestracja : 27/01/2023
Punkty : 14
Liczba postów : 43

Informator
Grupa krwi: A-
Procent mocy:
Salon z aneksem kuchennym K3GW5YW37/100Salon z aneksem kuchennym UdWvTHi  (37/100)
https://the-gifted-pbf.forumpl.net/t712-ricky-roseberryhttps://the-gifted-pbf.forumpl.net/t723-ricky-roseberry#1403https://the-gifted-pbf.forumpl.net/t721-ricky-roseberryhttps://the-gifted-pbf.forumpl.net/t722-ricky-roseberry

Salon z aneksem kuchennym Empty Re: Salon z aneksem kuchennym

Czw Mar 09, 2023 12:14 am
Ricks doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że dziewczyny nie pałają do siebie sympatią, a prośby nie pomagały. Może i Sami nie miała do Rocky wielkich wyrzutów, to w drugą stronę było to już bardzo duże. Ricks westchnęła tylko na zachowanie Ro i nie skomentowała. Przewrócenie oczami zdecydowanie wystarczy. Przecież Ricks, aż tak się nie zmieniła, a plany ze studiów jej zostały. Być jak najlepsza w grafice i programowaniu. To nie tak, że ona to rzuciła przez Sam. Nie, wręcz odwrotnie. Dzięki Sami miała wiele pomysłów i udało jej się wybić w tym świecie. Można powiedzieć, że była jej inspiracją. Gdy była w Australii dorabiała, projektując loga i robiąc prezentacje dla kilku firm, a przed powrotem tu dostała nawet kontrakt na stworzenie gry. Oczywiście podpisała go, przez co musi być w stałym kontakcie z osobami, które ma pod sobą, a mają jej pomóc. Dwójka rozrysowuje główne postaci, a pozostała trójka zajęła się kodem. Ona sama musi projekty przerobić, a właściwie to je doszlifować, żeby każdy mógł robić wszystko i być w różnych pozycjach, do czego potrzebowała już lepszego sprzętu niż laptop, a ten ma w tym mieszkaniu, w swoim biurze. Wracając jednak Ricks spojrzała na Rocky z lekkim wyrzutem.
- Lekomania już mi nie groźna, doktorka dała mi wytyczne co i jak z czym mogę, by się nie uzależnić i w jakich ilościach. Dodatkowo zmieniła mi leki na depresję i teraz jest, o wiele lepiej niż było. Serio Ten wyjazd przydał mi się i nie był spowodowany, niczym o czym w tym momencie myślisz siostra. - powiedziała, cierpliwie tłumacząc, o co jej chodzi i pokręciła głową z dezaprobatą na jej słowa. - nie wiesz, jak to jest kochać kogoś? Ro ona jest mi pisana czy tego chcesz, czy nie. Kochamy się i choć wiem, że ani ja, ani ona nie jesteśmy normalne, to nic tego nie zmieni, musisz to zaakceptować, tak jak zrobiłaś to na prywatce wiele lat temu i dla twojej wiadomości, jeśli będzie chciała, pozwolę jej tu z powrotem zamieszkać. Chcę zamknąć to, co było i otworzyć nowy rozdział - dodała i już się uspokoiła, gdy siostra zaczęła obrażać jej bliskich. Ricky trzymając akurat kubek, postawiła go na szafce, dość mocno nim uderzając o blat. Może trochę za mocno. Spojrzała na Ro.
- Wiesz doskonale, że jestem przeciwna używaniu mocy, ale czy zrobiłaś coś, żeby to się zakończyło? Nie? To teraz patrz. Ty osiągnęłaś wiele, masz moc dopasowaną do twojego marzenia i masz życie prawie jak z bajki, szkołę wybrałaś ty i ty byłaś zawsze oczkiem w głowie rodziców, a co ja mam? Nic ochłapy. Szkołę dopasowałam do ciebie, bo wiesz, że chciałam iść gdzieś indziej, praca? No tak faktycznie udało mi się, ale tylko dlatego, że Sami podpowiadała mi jakie projekty mogę zrobić, żeby się wybić, a rodzice? Wiesz, jaka była mina i reakcja, gdy zobaczyli, że tylko ja lecę z nimi? Byli rozczarowani. I nie chodzi o moje zachowanie, bo jestem taka, jak byłam, zawsze a chodzi o to, że "Rocky nie leci?", bo takie zdanie usłyszałam najpierw. Bez przywitania, bez uśmiechu, że jestem, tylko ty się liczysz, też chcę być dla kogoś ważna - wykrzyczała wszystko i podeszła do swoich rzeczy. Złapała je i poszła do pokoju, nie zważając na to, co zrobi jej siostra. Miała ochotę rozwalić coś, uderzyć lub rzucić czymś. Odłożyła dość mocno swoje walizki na podłogę i wyciągnęła z nich dwie apteczki, w których miała swoje leki. Szybkim ruchem, jedną wrzuciła do szafy a drugą włożyła pod łóżko do pudełka na jej "tajemnice" wyciągając z niej wcześniej jedną buteleczkę. Po czym wróciła do salonu i rzuciła ją Rocky na narożnik.
- Chcesz tak bardzo zachowywać się, jak mamusia, to możesz pilnować i rozdzielać mi leki. To ma mi starczyć na dwa tygodnie, receptę wyśle mi emailem - powiedziała złośliwie, biorąc laptop z kanapy i siadając przy stole i odpalając go na komunikatorze, na którym kontaktowała się z ekipą współpracującą i wysłała im wiadomość, że jest już dostępna. Nie miała ochoty rozmawiać już z siostrą, za bardzo ją zdenerwowała, ale praca to praca. Do projektów miała usiąść dopiero jutro, ale kto jej zabroni zatopić się w robocie wcześniej.
Samantha Bartowski
Samantha Bartowski
Pseudonim : Sam
Wiek postaci : 29
Zawód : -
Moc : Alkokineza
Wzrost i waga : 170/47

Rejestracja : 20/01/2023
Punkty : 19
Liczba postów : 65

Informator
Grupa krwi: AB-
Procent mocy:
Salon z aneksem kuchennym K3GW5YW11/100Salon z aneksem kuchennym UdWvTHi  (11/100)
https://the-gifted-pbf.forumpl.net/t692-samantha-yasmine-bartowskihttps://the-gifted-pbf.forumpl.net/t710-samantha-bartowski#1319https://the-gifted-pbf.forumpl.net/t709-samantha-bartowski#1318

Salon z aneksem kuchennym Empty Re: Salon z aneksem kuchennym

Czw Mar 09, 2023 12:41 am
Gdy w salonie rozgrywała się jedna dramatyczna scena, ja w swoim wnętrzu przechodziłam swoją własną. Te kilka minut samotności, z lustrami wbijającymi się w moją osobę, gdy widziałam jakie dno osiągnęłam na swoim wychudzonym i pobliźnionym ciele... Wcale nie wpływały na mnie dobrze.
Całe szczęście woda z prysznica wystarczająco mogła stłumić tak długo wstrzymywany przeze mnie szloch i skutecznie maskowała ślady łez spływające po moich policzkach. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, jak głupie utrzymywanie higieny było dla mnie wyzwaniem. Niesprawna ręka i ogólne osłabienie w towarzystwie ciepłej pary wydobywającej się ze słuchawki wcale nie były dobrym połączeniem. Kilkukrotnie musiałam się podpierać o zimne kafelki, byle tu nie paść przez nagłe odpływanie mojego własnego umysłu. Ostatecznie jednak udało mi się pozbyć wszelkich śladów piszących moją historię z ostatnich tygodni. Dopiero teraz też zaczęłam doceniać fakt, że zdecydowałam się na wygolenie tych swoich kudłów - bo z całą pewnością ich mycie przekroczyłoby teraz moje możliwości.
Wytarłam się, wzdychając ciężko. Obraz rozpaczy w lustrze wcale nie zniknął, choć był z pewnością mniej odrażający. Wciągnęłam na siebie spodnie i koszulkę, które zostawiła mi moja kruszynka, jeszcze bardziej krzywiąc swoją twarz, gdy zauważyłam, jak wszystko na mnie wisi. Nie było już jednak przed tym ratunku.
Wyszłam z łazienki, jeszcze przecierając mokrą głowę ręcznikiem. Tylko kątem oka zauważyłam piżamki, które dziewczyna zostawiła na swoim łóżku, od czego... Chyba jakaś zagubiona łezka w oku mi się zakręciła. Nie było jednak czasu na sentymenty, bo krzyki z pomieszczenia obok słyszałam jeszcze w łazience. Wiedziałam, że ja byłam powodem kłótni między dziewczynami, a przecież... Nie chciałam dla nich niczego złego.
Dość niepewnie przekroczyłam próg salonu, spoglądając na bliźniaczki. Zacisnęłam swoje wargi w cienką kreseczkę, nim zdołałam wydusić z siebie jakiekolwiek słowo.
- Rocky, ja... Przepraszam za wszystko, co mogłam złego wobec Ciebie zrobić. - Mój głos lekko się łamał, ale dziewczyna powinna wyczuć w nim pewnego rodzaju szczerość. Dopiero gdy zwróciłam swoje spojrzenie na moją kruszynkę, moje oczy znów się zaszkliły. - Ricks, ja... Naprawdę Cię kocham. Nie chcę być powodem spin między Wami. Doceniam wszystko co robicie, i jeśli ma być dzięki temu lepiej... Jestem gotowa zniknąć. - Kolejne słowa bolały mnie niemiłosiernie. Wiedziałam jednak, że ten dzień musi nadejść. - Ja... Nie chcę Was prosić o wiele. Ledwie kilka minut, żebym mogła chociaż wyjaśnić, co się stało. Dacie mi taką szansę? - Zapytałam dość niepewnie, przerzucając swoje spojrzenie między siostrami. Sama już nie wiedziałam, kogo wybaczenia potrzebowałam w tej chwili bardziej. Zależało mi chociaż na tym, żebym mogła oczyścić swoje sumienie - jak bolesne miałoby się to nie okazać...
Rocky Roseberry
Rocky Roseberry
Pseudonim : Sienna
Wiek postaci : 24
Zawód : Sanitariusz
Moc : Hemokinezy
Rejestracja : 21/09/2022
Punkty : 14
Liczba postów : 18

Informator
Grupa krwi: A-
Procent mocy:
Salon z aneksem kuchennym K3GW5YW90/100Salon z aneksem kuchennym UdWvTHi  (90/100)
https://the-gifted-pbf.forumpl.net/t165-rocky-sienna-roseberryhttps://the-gifted-pbf.forumpl.net/t740-rocky-s-roseberry#1488https://the-gifted-pbf.forumpl.net/t741-rocky-s-roseberry#1489

Salon z aneksem kuchennym Empty Re: Salon z aneksem kuchennym

Sob Mar 18, 2023 10:11 pm
Początkowo przyjmowała słowa siostry na klatę jakoś nie wierzyła w tej cudowną przemianę oraz że tak grzecznie dostosuje się do poleceń lekarki. Bo jak ktoś raz wpada nauk tak łatwo z niego nie wychodził. Widziała wiele przypadków takiego zachowań i nie bez powodu był syndrom odstawienia. Jednak jak powiedziała ,,nie wiesz, jak to jest kochać kogoś" poczuła się jakby dostała w twarz od siostry. Doskonale wiedziała jak to jest i jeszcze to człowieka, który nie odwzajemnia twojej miłość i dobrze wiedziała o tym. Jednak mimo tego serce jej przyspiesza za każdym razem jak go widzi... Była nawet gotowa zabić ludzi, którzy go zaatakowali w alejce za kinem. Czego Riki nie miała pojęcia była zbyt zajęta swoimi problemami. I rzucała w jej twarz, że świat kręci się wokół jej... Tylko jej problemy spadały na drugi tor, bo to Riki i jej dramaty były ważne. Rocky zawsze stawała siostrę na pierwszym miejscu. Rodzice też ją kochali... Jednak jak mieli być z niej dumni by móc się chwalić przed znajomi, a nie tylko mówić, jakie ma problemy.
Nic nie mówiła przez cały wywód siostry... Po prostu siedziała w miejscu z kubkiem twarzy... Jednak cóż wszystko miało swoje granice. Chciała nawet wyjść z tego mieszkania. Przecież na dobrą sprawę tutaj nie mieszkała. Dbała o nie dla Ricki... Była dla kogoś ważna... Była ważna dla niej nawet Riki była dla Rocky ważniejsza niż ona sama dla siebie. Kiedy do pokoju weszła Sama i odstawiała jakieś sceny z płaczem i przepraszaniem jej. Miała ochotę naprawdę wyjść stąd. Nawet sobie powtórzyła, że nic jej tutaj nie trzyma. Chociaż ten jeden raz może postawić na siebie... Jednak cóż była ciekawa co też Bartkowska ma im do powiedzenia. Lecz pierw... Wzięła fiolkę z lekiem Riki i rzuciła w stronę Bartkowskiej.
- Łap... Bawcie się dom i rodzinkę. Ja tutaj nie mieszkam by kazać ci znikać.
Powiedziała rzucając jej lek siostry. Nawet na nią nie spojrzała patrzyła w swój kubek kawy... Nie będzie pokazywać, że słowa siostry ją dotknęły. Nie będzie... stawać Riki ponad siebie. Musiała zająć się w końcu sobą. Niż przeżywać dramaty na poziomie Riki & Sam. Była już w tym wszystkim zmęczona.
- Wyrzuć to siebie po prostu...
Rzuciła tylko... Skoro mamy dzień wyrzucania z siebie wszystkiego niech to zrobi to...
Sponsored content

Salon z aneksem kuchennym Empty Re: Salon z aneksem kuchennym

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach